poniedziałek, 25 lipca 2016

Rozdział II
Niewygodne kanapy


Każdy potrzebuję ciepła drugiej osoby. Nieważne czy jest to mężczyzna czy kobieta, dziecko czy dorosły, mimo wszystko potrzebuje kogoś bliskiego. Chce czuć ciepło drugiej osoby, zarówno w tych dobrych jak i złych chwilach. Nie chodzi tu nawet o kontakt cielesny, co o wsparcie psychiczne. Właśnie, wsparcie psychiczne. Nie każdemu zależy na dotykaniu się nawzajem. Trzymaniu się za ręce czy całowaniu. Po prostu chodzi o osobę, której można się zwierzyć, powierzyć swoje sekrety, bez obaw, że komuś je wyda.
Tak do tej pory pojmowałem słowa "ciepło drugiej osoby". No cóż, hehe... 

Obudziłem się leżąc na wygodnym, dużym łóżku, łudząco podobnym do mojego. Czyli, wróciłem do siebie do domu? Naprawdę byłem w stanie? Z tego co pamiętam, to wpakowali mnie do wózka, a potem... A potem... No właśnie, co się stało? Na razie nie chciałem o tym myśleć. Grzejnik po mojej lewej był taki cieplutki. Aż ponownie zachciało mi się spać. Na dodatek był taki mięciutki, no musiałem się do niego chociaż trochę przysunąć, objąć i przytulić. Moment, moment! Stop, w tył zwrot. Jeśli byłbym w domu, to zapewne bliźniaczki już dawno skakałyby mi po łóżku, próbując mnie obudzić, abym zszedł na śniadanie.
Tak, mam dwie siostry bliźniaczki - Ninę, cichą i bezradną oraz Maję, jej całkowite przeciwieństwo. Ale wracając do rzeczy. Przecież grzejnik miałem po prawej stronie łóżka, poza tym... Miękki grzejnik? Działający grzejnik na początku lata?
Powoli otworzyłem oczy, aby zapoznać się z sytuacją. Moim oczom ukazały się duże, muskularne plecy, do których byłem przylepiony jak do ściany. Na początku mój otumaniony kacem mózg, nie zakodował tej informacji, a zastąpiła ją nagła fala bólu. Cicho syknąłem i powoli rozmasowałem skroń. Cholerny Daniel musiał, po prostu musiał zmusić mnie do pójścia na tą imprezę. Przecież lubisz popić, a picie w samotności wcale nie przynosi tyle frajdy! - przypomniałem sobie słowa chłopaka. Jednak teraz wiem, że picie w samotności nie jest co prawda tak zabawne, ale przynajmniej bezpieczniejsze.
W tym momencie postać przede mną lekko się poruszyła. Otworzyłem szerzej oczy i odskoczyłem od niej jak oparzony, dotykając tym samym plecami ściany. Chwała Bogu! Mój mózg się obudził! W końcu zorientował się, że coś jest nie tak. Nie mogłem uwierzyć moim oczom. Nie, nie proszę nie! Czy to naprawdę możliwe, że ja... Kolejna fala bólu rozsadziła mi czaszkę, a ja złapałem się za głowę i cicho przekląłem głupie pomysły Daniela. W końcu to jego wina, że mnie upił!
Chłopak obrócił się w moją stronę, mozolnie otwierając zaspane powieki, które po chwili ponownie zamknął. Miałem okazję, aby przyjrzeć się mu bliżej. No dobra, urodą nie grzeszył. Jego potargane blond włosy z ciemnymi odrostami u góry, delikatnie opadały mu na oczy, a kilkudniowy zarost tylko dodawał mu uroku. Emm, Filip czy ty się przypadkiem nie zapomniałeś? Debilu, o czym ty myślisz? Uroku? Natychmiast gorączkowo potrząsnąłem głową, sądząc że w ten sposób pozbędę się tych dziwnych myśli. Halo, ziemia do Filipa, zapomniałeś o tych wszystkich magazynach pod twoim łóżkiem? Chyba wiesz czemu leżą POD łóżkiem, a nie na półce z książkami? I wiesz jaką mają zawartość te magazyny? I wiesz czemu nigdy nie pozwalasz komukolwiek sprzątać swojego pokoju? Ale, co jeśli ja po pijaku... Przerażony zajrzałem pod kołdrę. Miałem na sobie białą koszule. Jedynie białą koszule. Na dodatek o kilka dobrych rozmiarów za dużą, a poza tym nic więcej. Serio, serio?! Czyżby rzeczywiście coś się wczoraj stało? Nie, Filip ty debilu! Naprawdę byłeś, aż tak nie rozważny, aby oddać się w ręce... No właśnie kim był ten facet? Poznałem się z nim na imprezie, czy co... I mam już powód, który ratuje mnie przed chodzeniem na imprezy z Danielem. Powiedział, że będzie cały czas ze mną, a jak to wygląda? Śpię z nieznanym mi mężczyzną w tym samym łóżku prawie, że nagi. Ehh... Będę musiał w końcu zapamiętać, aby mu nie ufać. Głęboko westchnąłem i przykryłem się do pasa kołdrą. Co robić, co robić w takiej sytuacji? Rozejrzałem się po pokoju. Nie był za duży. Miał kremowe ściany, a podłoga była zakryta dywanem w brązowo-białe kółka. Przez jedyne okno zasłonięte do połowy niebieską żaluzją, powoli przebijały się promienie słońca. Padały idealnie oświetlając kilka wesołych, rodzinnych zdjęć w czarnych ramkach. Na prostopadłej do nich ścianie wisiała tablica korkowa z kilkoma kolorowymi karteczkami z... Przepisami? Nie widziałem dobrze, ale chyba była tam wspominka o jajkach. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że nigdzie nie widziałem swoich ubrań. Całe pomieszczenie było idealnie czyste. Nic się nie walało po podłodze, na łóżku czy też biurku. Więc, gdzie są moje ciuchy? Robiłem striptiz po drodze, przykuwając spojrzenia przechodniów, czy co. Pierwszym pomysłem jaki wpadł mi do głowy było przeszukanie mieszkania, ale co jeśli nie mieszkał tu sam? Lekko się uśmiechnąłem przy wyobrażeniu sobie mnie, paradującego po salonie w poszukiwaniu majtek na oczach jego rodziny pijącej kawę. Jednak chyba łatwiej byłoby obudzić chłopaka i go o nie zapytać. To będzie naprawdę dziwna i niezręczna rozmowa. Nie myśląc więcej kopnąłem go w brzuch, a ten ze stłumionym krzykiem spadł na podłogę. Ja natomiast ułożyłem się z powrotem na łóżku, jakby nigdy nic.
- Co jest, kur... - Warknął i przeszył mnie wzrokiem na wylot, aż dostałem dreszczy.
No, ale musiałem go jakoś obudzić. Nie był to najlepszy sposób, ale najbardziej skuteczny. Sam się o tym wiele razy przekonałem przez bliźniaczki. Nigdy nie było mowy o normalnym budzeniu jak pogłaskanie po głowie czy szturchnięcie w ramie, bo zwyczajnie na mnie nie działało. Po chwili usłyszałem jak chłopak się podnosi i siada na łóżku. Usiadł do mnie plecami, więc trochę uchyliłem powieki. Sięgnął po paczkę papierosów, leżącej na szafce nocnej. Dopiero dowiedziałem się o jej istnieniu, iż, aż, ponieważ wcześniej blondyn zasłaniał mi ją swoimi ogromnymi plecami. Szczerze, nawet mu ich zazdrościłem. Ja byłem niskim chudzielcem, co często było powodem naśmiewania się ze mnie, ale zazwyczaj nie trwało to długo. Swój wzrost nadrabiałem intelektem. Nie byłem typem "klasowego popychadła" , więc jedynie kilka ciętych ripost, których te półgłówki nie rozumiały wystarczały, aby ich zniechęcić do mojej osoby. Jedynie Daniel się do mnie nie odwrócił, a uznał mnie za fajnego, wygadanego kumpla. Nie rozumiem tego człowieka.
Do moich nozdrzy doleciał zapach tytoniu. Chłopak w między czasie zapalił papierosa. Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, ale cały pokój zalatywał lekko tytoniem i czekoladą. Tak, czekoladą, a w szczególności pościel. Jednak nie wiedziałem czy to przez proszek do prania, czy jednak prawdziwą słodycz. Cicho westchnąłem, ale to wystarczyło aby blondyn zwrócił na mnie uwagę, a ja nie zdążyłem zamknąć oczu. Odwrócił się w moją stronę z tlącym się papierosem między wargami.
- A całą noc spałeś tak słodko, dopiero pod koniec ci coś odwaliło. - Powiedział z wyrzutem i strzepał proch do popielniczki.
- Gdzie są moje ubrania? - Zapytałem ignorując jego wcześniejszą wypowiedź. Obecnie ważne było dla mnie jedynie przebranie się z tej za dużej koszuli i założenie gaci. Naprawdę czułem się nieswojo w czyichś ciuchach, a ten upierdliwy ból głowy tylko potęgował stopień mojego złego samopoczucia.
-  Suszą się, - Zaciągnął się dymem - całe śmierdziały alkoholem, więc je wyprałem.
- Na - nawet bokserki?
Chłopak uśmiechnął się w nieodgadniony dla mnie sposób i wrzucił do popielniczki peta. Szybko skojarzył fakty i po chwili podszedł do szafy, aby rzucić mi pierwszą lepszą parę bielizny, która spadła niedaleko mojej twarzy. Moment później blondyn znowu siedział do mnie tyłem na łóżku. - Nawet bokserki. - Zaśmiał się krótko, a ja szybko zakryłem się bardziej kołdrą i założyłem najdyskretniej jak się dało bieliznę. Miałem co do tego mieszane uczucia, ale paradowanie jedynie w koszuli też mi się nie uśmiechało.
Potem zapadła niezręczna cisza. On najwidoczniej nie czuł potrzeby odezwania się, a ja nie wiedziałem o czym miałbym z nim rozmawiać. Z nim... No właśnie, jak on miał na imię? Znaliśmy swoje imiona na wzajem? Ja nic nie sobie nie przypominałem, a on do tej pory on nie powiedział do mnie Filip. Może zapomniał? Może oboje poznaliśmy się smakując w imprezowych trunkach. Ehh, kto wie?
- A tak w ogóle to, do każdego się tak kleisz? Przyczepiłeś się do mnie jak rzep do psiego ogona i nie chciałeś puścić. - Powiedział widocznie usatysfakcjonowany tym, że spałem do niego przylepiony, bo się do mnie zaczepnie uśmiechnął.
- Dla - dla twojej wiadomości, robiłem to nieświadomie, - Syknąłem w jego stronę podnosząc się do siadu. - myślałem, że jesteś grzejnikiem...
Grzejnikiem, serio?
Spojrzał na mnie jak na debila i wybuchł niepohamowanym śmiechem, a moja twarz zamieniła się w soczystego pomidora. - Masz dziwne porównania. - Stwierdził i spojrzał na mnie przez ramię z wymalowanym uśmiechem na twarzy. - Jesteś głodny? Przy okazji dam ci tabletki na ból głowy. Wczoraj nieźle popiłeś.
Skinąłem głową na tak, a mój brzuch jedynie to potwierdził głośnym burknięciem. Chłopak wstał i wyszedł z pokoju zostawiając drzwi otwarte na oścież. Albo mieszkał sam, albo jego rodzina gdzieś wybyła. Nie wydaje mi się, aby ktoś nie mieszkający sam zostawiał otwarte drzwi do swojego pokoju, kiedy w jego łóżku leży na wpółnagi facet. Przynajmniej tyle dobrego, że nie będę się musiał nikomu tłumaczyć czemu tu jestem. Nieśpiesznie wstałem i poszedłem w ślady blondyna. Pomieszczenie do, którego wszedłem było jasnym salonem połączonym z aneksem kuchennym. Obok drzwi stał szary narożnik z kilkoma żółtymi poduszkami i pogiętym kocem w kratę na oparciu. Ściany były wyłożone starą boazerią, która dawała całkiem przyjemny dla oka efekt po połączeniu z kanapą. Przed nią znajdował się mały, biały kawowy stolik. Patrząc dalej była prowizoryczna kuchnia, składająca się z kilku naściennych szafek i blatów, tego samego koloru co stoliczek, lodówki, kuchenki i mikrofali. Chłopak nalewał wody do czajnika, który postawił na kuchence, aby potem zabrać się za śniadanie. Był tylko w szarych, dresowych spodniach. Te plecy będą mnie prześladować po nocach, w moich snach, jeśli będę w ogóle spać... Podszedłem do średnich rozmiarów stolika w kącie pokoju i usiadłem na jednym z czterech krzeseł. Miały rażąco żółty kolor, podobny do poduszek... Westchnąłem i oparłem się głową o stół. Myśląc o tym czy naprawdę powinienem tu jeszcze siedzieć. Nie czułem się jakoś nieswojo, ale za swobodnie też nie. Może to przez fakt, że chłopak na szczęście mieszkał sam?  Z zamyśleń wyrwał mnie charakterystyczny gwizd czajnika.
- Ej, chodź tu i zdaj się na coś. - Powiedział chłopak, prawdopodobnie krojąc coś przy blacie.
Powoli powłóczyłem nogami do kuchenki, po czym wyłączyłem ogień jednego z palników. Blondyn na chwilę oderwał się od krojenia ogórka i podał mi opakowanie z kawą i kilkoma herbatami oraz dwa kubki.
- Sypaną. - Powiedział i wrócił do wcześniejszej czynności.
Mruknąłem na znak, że rozumiem i nasypałem dwie łyżeczki kawy do kubka, po czym go zalałem. Ja sobie zrobiłem mięte. Razem wróciliśmy do stolika. Ja z dwoma kubkami w rękach, a on z parą talerzy, na których leżały przygotowane przez niego kanapki. Nie mogę powiedzieć, że nie, ale wyglądały smakowicie. Siedliśmy do stołu i wzięliśmy się za jedzenie.
- A tak w ogóle, to jak się nazywasz? - Zapytał mnie przerywając tym samym posiłek.
Czyli jednak się nie znaliśmy. No fajnie.
- Filip Drzewiecki, - Powiedziałem przełykając kawałek kanapki. Były naprawdę dobre. - a ty?
- Damian - Oznajmił biorąc łyk kawy i podał mi rękę nad stołem. - Jóźwiak, ile masz lat?
Co to za mini przesłuchanie?
- Siedemnaście, - Nie zastanawiając się uścisnąłem dłoń i ponownie zapytałem. - a ty?
Damian lekko się uśmiechnął. - Osiemnaście.
Zapadła cisza, a my wróciliśmy do jedzenia. Muszę przyznać, że wyglądał na trochę starszego, ale to pewnie przez ten zarost. Automatycznie spojrzałem na jego twarz. Miał czekoladowe, głębokie oczy. Normalnie mógłbym w nich pływać. Pływać w basenie z czekoladą...
- Nieładnie to się tak przyglądać komuś jak je, Filipku. - Powiedział łapiąc moje spojrzenie i pogroził palcem, a ja dla niepoznaki zacząłem rozglądać się po pokoju, aby po chwili ból głowy dał o sobie ponownie znać.
Hej Filipku, zapomniałeś o mnie? Uporczywy ból głowy powraca ze zdwojoną siłą!
- Wspominałeś o prochach na ból głowy... - Powiedziałem mrużąc oczy, kiedy kończyłem ostatnią kanapkę.
- A, no tak.
Wstał, aby po chwili wrócić z prostokątną tabletką w palcach. Wziąłem ją od niego i popiłem resztkami herbaty.
- Powinno niedługo zadziałać. - Powiedział dopijając kawę.
I w tym momencie, najinteligentniejszy Filip na świecie, przypomniał sobie o tym, że spał w tym samym łóżku z innym mężczyzną.
- Ej, Damian, - Zacząłem wpatrując się pusto w przestrzeń. - czy... Czy my się ze sobą przespaliśmy?
Chłopak spojrzał na mnie jak na idiotę, a plasterek pomidora z jego kanapki spadł z plaskiem na talerz.
- Ty nic nie pamiętasz?
- Na to wygląda. - Nerwowo przeczesałem włosy dłonią.
Czyżby coś między nami zaszło?
Blondyn westchnął ze zrezygnowaniem i wywrócił oczami. - Naprawdę muszę ci wszystko opowiadać?
- Byłbym wdzięczny.
Chłopak wziął głębszy wdech zaczął opisywać mi nasze poznanie, że sklepowy wózek, w którym siedziałem zatrzymał się tuż przed nim, że przez mój krzyk przyjechała policja, bo zakłóciłem ciszę nocną, a on zabrał mnie do siebie, pod pretekstem, że ma miękkie serce. I że poznaliśmy się o drugiej nad ranem, dzisiaj, a nie wczoraj.
- Ale czemu spaliśmy w tym samym łóżku? - Zapytałem z lekkimi wypiekami na twarzy i już o wiele spokojniejszy. To... To poznanie drugiej osoby, było chyba jednym z najdziwniejszych w historii.
- Bo kanapa tylko wygląda na wygodną. - Odpowiedział przy wkładaniu talerzy do zlewu, a ja wybuchłem nie pohamowanym śmiechem.
Serio? Bo kanapa tylko wygląda na wygodną? Nie mógł się chociaż trochę bardziej wysilić? Coś typu, że nie chciało mu się rozkładać kanapy, czy coś.
- Hahaha, to... To była najgorsza wymówka jaką słyszałem! - Powiedziałem w przerwach śmiechu, wycierając napływającą łezkę do oka.

Mimo mojego prześmiewczego zachowania, on też się uśmiechnął, a nawet zaczął cicho chichotać. Kiedy zmył naczynia wszystko nabrało tępa. Przyniósł mi z łazienki ubrania. Przebrałem się  w jego pokoju. Pożegnałem się, podziękowałem za gościnę, przeprosiłem za kłopot. I wyszedłem. Tak po prostu, poszedłem na przystanek i pojechałem do domu. W autobusie myśląc jeszcze, że będę musiał przetestować tą kanapę.  


-------

No, to łapcie drugi rozdzialik. Tym razem jest dłuższy. Pisało mi się go bardzo przyjemnie, to dość dziwne bo zazwyczaj trudzę się nad opowiadaniami, ale jestem z siebie zadowolona! Rozdział ma prawie pełne cztery strony!~ Cieszmy się i radujmy, bowiem Fortepian ma wenę!


PS No nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem tego obrazka xD

5 komentarzy:

  1. Ojejku *-* Podobało mi się ^^ nie moge sie doczekać następnego. Nie będzie dużo bo jestem na telefonie. W zasadzie spytam jeszcze o odstępy czasowe między rozdziałami, bo nie mogę sie doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Geez xD ta wypowiedź była taka składan i poprawna...

      Usuń
  2. Myślę, że rozdziały będą się pojawiać regularnie (w miarę możliwości) co poniedziałki ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdziały co poniedziałki???? Wow, chcę tę cudowna cechę <3
    Fajnie fajnie, ale nie dowiedziałam się czemu Filip nie miał bokserek. Co się stało, czyżby jednak coś się między nimi wydarzyło? Nie jest możliwością zalania bielizny piwem, chyba, że się w nim kąpał, jak w basenie. Chcę wyjaśnień!! xD
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się niesamowicie :D
    Filip, facet kocham cię. I Damian. Z pewnością będzie się działo. No i czemu Filip nie miał bokserek? I co to za uśmiech?! :D
    Przyjemnie się czyta. Czekam na kolejne dawki tej historii.

    P.S. taa Filip, już chcesz "testować" kanapę *kręci głową z politowaniem* jak na razie zajmij się bajkami z pod łóżka ;)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń